Dotychczas pisałem o kwestiach władzy rodzicielskiej dotyczących dzieci, u których nie zdiagnozowano żadnych poważniejszych chorób, wad genetycznych, niedosłuchu czy innych okoliczności, które sprawiają, że opieka nad takim małoletnim wymaga zupełnie odrębnego traktowania…
To odrębne traktowanie dziecka i zaprzeczanie kompetencji jednego z rodziców budzi szereg wątpliwości u rodziców – gdy jako dotychczas szczęśliwe małżeństwo – w sposób naturalny dzielili obowiązki i potrafili we wszystkim siebie zastępować i uzupełniać.
Nikt nie rywalizował i nie zawłaszczał dziecka, które potrzebuje miłości każdego z nich. NIKT NIE oceniał tego, który z rodziców częściej zakładał świeżą pieluchę, kto więcej razy kąpał a kto miał większą wyobraźnie przy różnych zabawach…
Rodzice zostaną nimi na zawsze i bez względu na rozwód czy rozstanie a dziecko wymagające specjalnej troski potrzebuje do rozwoju cech mamy i taty i nie da się tego zastąpić czy zawłaszczyć..
Bardzo często w postępowaniach rodzinnych dostrzegam potrzebę zawłaszczenia dziecka przez jednego z rodziców i nie dopuszczanie do niego drugiego rodzica albo podważania jego kompetencji opiekuńczo – wychowawczych…
Nie umiesz się nim zająć.. jeszcze wypadnie ci z rąk podczas kąpieli.. jest za małe, żeby nocowało u ciebie,… nie dasz rady stworzyć bezpiecznych warunków do życia dla spektrum autyzmu czy aspergera.. albo nie poradzisz sobie … w zasadzie ze wszystkim BO TYLKO JA TO UMIEM NAJLEPIEJ !!!
Rodzic totalnie zmęczony czy udręczony to taki, którego łatwo wyprowadzić z równowagi.. Ataki krzyku czy nerwy to wszystko zjawiska normalne u każdego człowieka.. A przecież, gdyby drugi rodzic pomógł w większym zakresie przy dziecku JEŚLI TEGO CHCE.. WSZYSTKIM ŻYŁO BY SIĘ LEPIEJ…
Tylko JAA wiem którego lekarza wybrać… Nie zamierzam niczego z tobą konsultować.. tylko JAAA wiem, który psycholog, fizjoterapeuta czy logopeda jest najlepszy… I OCZYWIŚCIE !! DAM sobie radę SAM/A !! NIE POTRZEBUJE CIĘ !!!
ALE TO DZIECKO POTRZEBUJE MAMY I TATY ! I TUTAJ ZACZYNA SIĘ WOJNA W SĄDZIE !!!
Najlepszym rozwiązaniem w toku procesu wg mnie są POROZUMIENIA RODZICIELSKIE – CZAS PRÓBY !! Dogadujemy się jak partycypować w opiece. leczeniu czy rehabilitacji. Kto i kiedy ma pojechać..
BO najgorzej jest gdy zaraz po rozstaniu jeden małżonek zostawia opiekuna dziecka samego sobie jakby chciał ukarać za rozstanie.. jak chciał powiedzieć… patrz jak to jest GDY MNIE NIE MA..
Niech rodzice dzieci chorych planują najbliższą przyszłość..
NIE porzucajcie a rozmawiajcie.. NIE zawłaszczajcie a współdziałajcie !!
Wtedy rozstanie rodziców to będzie ETAP, który dziecko odczuje mniej.. Zobaczy, że rodzice mieszkają już co prawda oddzielnie ale nie walczą O DZIECKO LUB DZIECKIEM !!!! A najgorsze, gdy takie dziecko pomyśli, że to przez nie rodzice się rozstali..
Logika nakazuje wspomnieć również o alimentacji dziecka chorego.
Jest oczywiste, ze gdy do wspólnego koszyczka wpadała kasa obydwojga rodziców to jakoś starczało.. Sąd jednak ustali miejsce zamieszkania przy jednym z rodziców.. A WTEDY ! TEMU DZIECKU NIE MOŻE ŻYĆ SIĘ GORZEJ NIŻ JAK RODZICE ŻYLI RAZEM !!!
Niech nie przemawia zawiść czy nienawiść a miłość do dziecka !
Wtedy każdy rozwód czy rozstanie z dzieckiem chorym w tle będzie UMOWĄ STRON ! DZIECKO poza swoimi chorobami nie zostanie zdewastowane psychicznie !!! A zrozumie, że mamy nową rzeczywistość ale NIE STRACIŁO ANI MAMY ANI TATY !!!
Jeżeli ktoś z Państwa boryka się z problemami opisanymi wyżej, któryś rodziców utrudnia kontakt czy możliwość uczestniczenia w leczeniu dziecka Zespół Kancelarii pomoże !! MAMY DAL WAS CZAS !!
Doradzimy i ustalimy optymalny plan działania !!!
Zapraszam
mec. Jarosław Franczak
tel. 693 442 042